Skupujemy Samochody - Skup Aut za Gotówkę Warszawa i Okolice
Skup samochodów za Gotówkę - Skup samochodów używanych Warszawa ➤ Sprawne, powypadkowe, uszkodzone ➤ Wszystkie marki, Gotówka od ręki. Transport i darmowe wycena w 24h. Sprawdź!
Wszelkie pytania związane z poradami, zakupem auta i eksploatacją proszę kierować w komentarzach pod filmem, w polu dyskusja, czy też w grupie „moto doradcy”, w innych kwestiach wspolpraca@motodoradca.tv
Gotówka za Samochody Kupujemy auta za gotówkę. Skup samochodów Warszawa – Nasza firma dojedzie i sprawdzi twoje auto, kupimy każdy pojazd za gotówkę.
Related
41 thoughts on “Jak NIE sprzedawać samochodu? #280 MOTO DORADCA”
Bardzo ważne żeby w umowie sprzedaży był koniecznie PESEL kupującego. Przy przepisaniu ubezpieczenia OC na kupującego będziemy tego potrzebować.
Hej Waldku! A może odcinek o prawidłowym ustawieniu lusterek? Albo o technice jazdy górach (zwłaszcza hamowanie silnikiem)? Mieszkam blisko naszych gór i często widzę kierowców (również na lokalnych tablicach), którzy zjeżdżając z góry piłują hamulce do oporu na odcinku 200-300 m, a później później wiadomo co się dzieje…
Pamiętam jak znajomy sprzedawał Cytryne C4, salon polska od nowości jeden właściciel, ujeżdżane przez rodziców kumpla, ludzie ok 60 roku życia. Nigdy nie uderzone, od nowości w rodzinie. Przyjechał gość zaczął pukać po drzwiach i stwierdził "że są puste w środku". No jak miały być zalane jakimś betonem, żeliwem czy innym ołowiem? Gdy nam to oznajmił doszedł do wniosku, że samochód był uderzony i są ćwiartki powstawiane z każdej możliwej strony. Ten samochód nigdy nie miał kolizji, a tym bardziej wypadku. Panu podziękowaliśmy i odesłaliśmy do domu. Po Cytryne ludzie się pchali drzwiami i oknami, telefon w dniu kiedy ogłoszenie zostało zamieszczona w internecie nie miał chwili odpoczynku. Samochód poszedł następnego dnia :))
Ja nigdy nie daje ceny do negocjacji i jeszcze nigdy nie obnizylem ceny bo wiem co sprzedaje 😃 jak ktoś pisze cena do negocjacji to dla mnie znaczy że coś ma do ukrycia i albo to zauważymy i obniży albo nie znajdziemy i nie będzie chciał zejść z ceny!
Pojechałem kiedyś z tatą po samochód jakieś 200 km w jedna stronę. Gość zapewniał, że wszystko jest ok, w niezłym stanie i że auto jest godne polecenia. Pytałem go czy na pewno, bo jadę z daleka i się wkur… jak będzie coś nie tak. Gdy zajechaliśmy na miejsce okazało się, że turbo nawala, nie pali na jeden cylinder, szyba się nie opuszcza i zderzak jest w innym kolorze. Dobrze, że byłem z ojcem bo chyba by chłopa zatłukł. Na szczęście niedaleko, jakieś 50 km dalej nagraliśmy sobie drugi samochód który był w niezłym stanie i zakup się udał z tym, że tata wolałby tamten ze względu, że był kombi.
Miałem jeszcze taka historie z kupnem auta. Pojechałem do gościa obejrzeć auto. Wszystko było ok poza tym, że stukał wahacz. Samochód fajny, ładny. Jazda próbna wypadła pozytywnie i umówiłem się z gościem na następny dzień. Przyjechałem, jeszcze raz obejrzałem i kupiłem. Po przejechaniu 10 km padła turbina 🙁 Zadzwoniłem do poprzedniego właściciela i był naprawdę zdziwiony bo turbo wymieniał z tym, że na używane. Okazał się na tle uczciwy, że przyjechał po samochód i bez problemów oddał pieniądze. Szkoda tylko, bo autko było fajne i wygodne.
Najgorsze jest kiedy klient widzi, że jest naciskany. Najgorsze jest też to kiedy sprzedawca obraża się na klienta, bo poświęcił mu czas, a nie kupił. Wtedy mamy pewność, że klient nie wróci.
jak miałem 15 lat sprzedałem focusa mk1 ojca. On mieszkał za granicą i nie miał czasu a pieniądze były potrzebne. Wystawiłem go na otomoto robiąc dobre zdjęcia i opis prawie że najtaniej z tych w b. dobrym stanie a to była full opcja z modyfikacjami. Przez 2 tygodnie nikt się nie odzywał aż zmieniłem cenę o tysiąc w górę i zaczęły się telefony.. Sam wszystko załatwiłem łącznie z urzędem i umowami mając pełnomocnictwo. Pamiętam zdziwienie kupującego jak zauważył ile mam lat. xD
Mnie irytuje kiedy podczas jazdy samochodem sprzedający demonstruje działanie elementów elektrycznych, kurde będę miał ochotę to sam se szybami poklikam lub nawiewem pobawie
w salonie Forda zapytałem o Fieste w konkretnej konfiguracji chodziło mi o ST kiedy zapytałem o cenę to pracujący tam sprzedawca zadał mi pytanie "a ile by Pan chciał zapłacić" byłem lekko zdezorientowany tym pytaniem ale koniec końców nie sprzedał mi tej Fiesty za 30 tysięcy które mu "zaproponowałem"
Ja mam taką rade … gdy kupujący daje nam worek pieniędzy za auto to lepiej podjechać z nim do banku i wpłacić je na swoje konto … mamy pewność ,że w pliku nie znajdziemy lewych banknotów. Rada z własnego doświadczenia
Pojechałem na oględziny "auto forumowe" perełka wśród innych aut… 150 km od miejsca zamieszkania. Wszystko miało być inaczej… co się okazało na miejscu podczas jazdy próbnej odpadł wydech… pod maską wszystko zalane olejem, wycieki w każdym miejscu. Środek, kierownica fotele lepiły się… wszędzie się walały puste kubki i śmieci po tym aucie. Auto z zewnątrz całe brudne. rdza podmalowana pędzlem. Czekanie na powrotny autobus do domu, cały dzień zmarnowany. Drugi przykład to ukryty handlarz, co na miejscu się okazało po przejechaniu 100 km. Silnik po remoncie, ale żadnego dowodu na to nie było poza tym, że świece całe zalane w oleju..
Jechałem 300 km po VW Passata B6 200 kucy. Rzadko można trafić zadbany model w Polsce. To był jakiś KOMIS w Zamościu ( nie polecam tych rejonów). Przez telefon było wszystko cacy, igła, itd. Na miejscu okazało się że auto miało uderzenie w bok ( nawet drzwi równo nie potrafili włożyć). Ponadto książka serwisowa podrobiona. Sprawdziłem w salonie VW historię auta. Uprzejmy Pan popatrzył na zdjęcia Passata z ogłoszenia i szybko ustalił iż w modelu który chce kupić w tym roku produkcji były inne fotele I kierownica :-). Książka serwisowa skończyła się 3 lata wcześniej niż oferowana przez handlarza z komisu. Cały dzień zmarnowany nie mówiąc o tym iż trzy miesiące szukania tego modelu i niestety nic nie znalazłem. Wszystko bite albo zajechane jak koń po westernie. W komisie kilka ulic dalej stało ciekawe BMW e 90. Piękne felgi, czarny kolor. Po sprawdzeniu miernikiem grubości lakieru przeżyłem szok. Auto za 30 tyś zł i cały tył miał w przedziale 2500-3500 mikronów. Dla takich oszustów powinien być paragraf i wysokie kary.
Ja już kilka razy przy oglądaniu samochodu spotkałem się z tekstem sprzedającego "mówię panu 160/170 idzie, ostatnio … nie dam mu rady ze świateł" To trochę zniechęca. Czy to że jestem młody musi oznaczać że auto potrzebne mi jest do szaleństw?
A co zrobisz, kiedy sprzedajesz coś po naprawdę okazyjnej cenie, a kupujący zamiast się cieszyć, że zamiast wystawić na portalach ogłoszenie, z porządnym autem idziesz wprost do niego, to jeszcze cmoka, stęka i marudzi. W taki sposób kupiłem na krótko SEATA. Znajomy kupił sobie seata. Pracował, jeździł seatem i generalnie sobie żył. Nagle niespodziewanie dostał zieloną kartę do USA. Kupił bilet na samolot i pierwotnie miał ten samochód postawić na parkingu, a klucze dać mi, żebym raz na trzy miesiące sie gdzieś przejechał i w zimie go odpalił z raz w tygodniu. Jednak po dłuższym namyśle, w zasadzie tuż przed wyjazdem, nabrał przekonania, że jednak sprzeda. No ale było za późno. Zdążył mi jedynie wystawić pełnomocnictwo i zostawić dokumenty. Komu miałem sprzedać? Auto naprawdę dobre. Cena naprawdę atrakcyjna, wziałem brata i pojechaliśmy do kolegi, o którym słyszeliśmy że szuka auta, bo w jego pekł rozrząd i nie ma czym jeździć. Tak żeby nie skłamać, to cena stanowiła jakieś 70% ceny rynkowej. Właściciel trzepał kasiorkę w USA i w zasadzie ani mu się nie śpieszyło, ani się nie targował. Powiedział tak: Za ile sprzedaż, to będzie dobrze. Cenę obniżyłem tak, że aż bałem się że właściciel będzie miał pretensję. Przyjeżdżamy z bratem do niego tym seatem, a ten ogląda. Oglądał pół godziny z zegarkiem w ręku, stale przy tym jęcząc, cmokając i powtarzając pod nosem : "No trochę się cykam, że będzie olej brał" , "No trochę się cykam… trochę się cykam" W pewnej chwili poczułem się tak, jakbym ja do niego nie przyjechał z PRZYSŁUGĄ, za którą on powinien mi być długo, długo wdzięczny, tylko tak, jakbym tu przyjechał na żebry i od jego łaski zależałaby moja dalsza przyszłość. Patrzył na mnie, jakby miał nie kupić samochód, ale pożyczyć mi 20 000 zł. A samochód miał kupić za 7000 zł, gdzie ceny w ogłoszeniach zaczynały się od 11 000. Kiedy kolejny raz CMOKNĄŁ z miną jakiegoś męczennika , przywaliłem mu z pięści i się przewrócił . Brat popatrzył na mnie i powiedział tak: "Już 15 minut temu, chciałem to zrobić, ale myślałem że to Twój dobry kolega, więc nie chciałem ci zaszkodzić" Kiedy wsiadaliśmy do auta i odjeżdżaliśmy, męczennik wstał, otrzepał się i poszedł do domu. W efekcie, seata zostawiłem sobie na dłużej i sprzedałem po jakimś roku, kiedy kolega już wracał do Polski. Oczywiście "męczennika co się cyka" od tamtej pory nie widziałem. A za każdym razem kiedy z bratem przeglądam coś na facebooku i przypadkiem trafimy na jego profil (wspólni znajomi), to mój brat się śmieje, jak "cykacz" pięknie z butów wyleciał. Podobno miał 3 tygodnie spóchniętą dolną szczękę, a wszyscy myśleli, że wyrwał zęba i spuchł. Każdy go do dentysty wysyłał, a on miał zęby zdrowe.
No pół godziny menda łaziła, wszystko powyciągał, wszystko pootwierał, wszędzie zajrzał i mlaskał i stękał i jęczał. Może chciał ten samochód za darmo? Może chciał, żebym go poprosił i błagał?? MOże naprawdę mnie nie zrozumiał i myślał, ze ja przyszedłem pieniadze od niego pożyczyć?? Naprawdę patrzał na mnie, jakbym miał do niego ogromną prośbę, wymagającą niewiarygodnego poświęcenia i narażenia na niebezpieczeństwo żony i dziecka. 33 minuty minęły od momentu podejścia do auta, do momentu upadku bez butów na trawę. Dostał w ryj na własnym podwórku od własnego kolegi. Możecie sobie wyobrazić jak sie zachowywał.
dobrze sie Ciebie slucha, moglbys spokojnie pracowac w TV, pozdro powodzenia EDIT: chociaz moze przy dzisiejszym poziomie telewizji lepiej zostac w internecie
Mi gościu przez telefon na temat Civica powiedział takie coś "Niech sie Pan zastanawia czy bierze pan czy nie, bo już dwóch kolejnych klientów to auto oglądało" Stwierdziłem, że trudno skoro mogą brać z miejsca to niech sprzeda komuś innemu. To z mordą wyskoczył, że byłem pierwszy i on chce mi sprzedać to auto bo ma szacunek do klienta. Oczywiście okazało się, że klimatyzacja do nabicia, na tylnym zderzaku od strony kola zapasowego wiadro masy bitumicznej i wymieniony prawy klosz od lampy i prawe nadkole. Oczywiście według Pana "to dobrze" ze klosz wymieniony xD
Sprzedawałem tylko trzy samochody ale zawsze opowiedziałem całą historię auta razem z datami ostatnich wymian, powiedziałem również co być może trzeba będzie wymienić, pokazałem jaki olej wlewam dając końcówkę na dolewkę. Od dwóch z tych trzech osób dostaję smsy z życzeniami świątecznymi. Dla mnie jest to większa satysfakcja niż jak bym miał zarobić kilka setek więcej.
Fajny materiał ale bardzo zabolało mnie stwierdzenie Waldku o myciu silnika. Dbam o każde auto jakie posiadam, zarówno o to co widać jak i o to czego nie widać. Auta są serwisowane, na bieżąco (mechanika = moje hobby po godzinach), Silniki w moich samochodach są myte i czyste, właśnie dlatego m.in żeby w pore wykrywać każdy ewentualny wyciek, poza tym zakurzony i osmarowany motor mnie zwyczajnie brzydzi – dlaczego mam być traktowany jak potencjalny oszust??
Umówiliśmy się na jazdę próbną. Sprzedający usiadł od strony kierowcy, odpalił. Ja wsiadłem z drugiej strony, żeby się rozejrzeć. -Czemu siadasz od strony pasażera? -Bo Ty usiadłeś od kierowcy… -A, bo byłem ciekaw, czy odpali xD
Akurat z "Bierze Pan czy nie, bo za chwilę przyjeżdża kto inny" zadziałało w moim przypadku. Przyjechał handlarz i chciał utargować cenę o 800zł niższą niż wystawiłem. Jak mu powiedziałem, że nie opuszczę więcej jak 200zł, a jak nie jest zainteresowany, to za 2godz mam innego chętnego, to zgodził się na te 200zł w kilka sekund.
Cześć, a to moje doświadczenie ze sprzedaży: Przyjeżdża rodzinka oglądać samochód i po przywitaniu odrazu podają cenę jaka dadzą za samochód ale w sumie to zignorowałem i powiedziałem żeby oglądali pierw. Po kilku minutach zaproponowałem jazdę próbną, pojechałem ja i kupujący (3 osoby zostały ) wracamy po około 5 minutach i na asfalcie jakaś dziwna plama( miała różne kolory) ja zdziwiony bo przed sprzedażą auto było na serwisie jeszcze dziś jeździłem i żadnej plamy nie było. Kupujący chciał pojechać na stacje diagnostyczna wiec się zgodziłem i tym razem pojechaliśmy w 3 osoby( dwie nadal czekały same) niestety stacje były już zamknięte, wracamy a tam kolejna plama. Zostawiłem zapalone auto troszkę dalej żeby sprawdzić czy nadal coś ,,kapie,, za chwile pojawiła się tam kolejna plama. Zgłupiałem całkowicie, spuściłem trochę z ceny bi nie miałem pojęcia co to może być i w między czasie podłożyłem kartony pod auto, oni jak to zobaczyli nagle powiedzieli ze jadą oglądać jeszcze jedno auto ale powiedzieli żebym przygotował umowę. Po około 40 minutach zadzwonili ze kupią auto ale na zasadzie ze s umówie napiszemy ze sprzedaje auto na 2 dni żeby mogli sprawdzić co jest grane i jak wyjdzie co to mi oddadzą auto a ja im pieniądze, oczywiście nie zgodziłem się i dodałem ze ta plama jest jakaś podejrzana bo od tamtego czasu nic nie kapie spod auta. W słuchawce usłyszałem ,, zorientował się ze to rozlalismy,,
Ta historia nauczyła mnie ze nie powinienem umawiać się sam na sprzedaż samochodu.obstawiam ze jeśli zgodziłbym się sprzedać auto na dwa dni dostał bym jakiegoś składaka a nie swój samochód. Nie dajce się nabrać na uczciwą rodzinkę.
Szukałem ostatnio auta, w oko wpadł mi focus czarny ciemne szyby lade felgi. Pytam sprzedającego czy to jego auto jak blachy i czy jest coś do zrobienia. Pan odpowiada że auto ma 5 lat blacha berdzo ładna mechanika ok. Na miejscu okazuje się że 5 lat to jeździł chłopak a on go kupił na handel pomalował i sprzedaje. Na dzień dobry gość mnie okłamał przez telefon w kluczowych sprawach więc pojechaliśmy do domu. Jak kłamał od początku to co tam jeszcze mogło wyjść. Katastrofa. Acha jeszcze powiedział że jak by powiedział że handluje to bym nie przyjechał….. Masakra
Ja swojego nadal nie mogę sprzedać a bardzo mi zależy gdyz chciałbym jeździć już nowym. Pomocy😞 mam 19 lat i zarobiłem na nowe autko niestety stary samochód nie chce się sprzedać, co robić próbuje już 3 miesiące.
A ja właśnie bym zaproponował żeby kupujący dał cenę. Oczywiście my przedstawiamy swoją. I na zasadzie krakowskiego Targu uda się spotkać gdzieś w środku
Bardzo ważne żeby w umowie sprzedaży był koniecznie PESEL kupującego. Przy przepisaniu ubezpieczenia OC na kupującego będziemy tego potrzebować.
Jeżeli chcę zobaczyć jak odpala na zimnym to gdzie mam się umówić z właścicielem?
Hej Waldku!
A może odcinek o prawidłowym ustawieniu lusterek? Albo o technice jazdy górach (zwłaszcza hamowanie silnikiem)? Mieszkam blisko naszych gór i często widzę kierowców (również na lokalnych tablicach), którzy zjeżdżając z góry piłują hamulce do oporu na odcinku 200-300 m, a później później wiadomo co się dzieje…
Pozdrawiam! 🙂
Pamiętam jak znajomy sprzedawał Cytryne C4, salon polska od nowości jeden właściciel, ujeżdżane przez rodziców kumpla, ludzie ok 60 roku życia. Nigdy nie uderzone, od nowości w rodzinie. Przyjechał gość zaczął pukać po drzwiach i stwierdził "że są puste w środku". No jak miały być zalane jakimś betonem, żeliwem czy innym ołowiem? Gdy nam to oznajmił doszedł do wniosku, że samochód był uderzony i są ćwiartki powstawiane z każdej możliwej strony. Ten samochód nigdy nie miał kolizji, a tym bardziej wypadku. Panu podziękowaliśmy i odesłaliśmy do domu. Po Cytryne ludzie się pchali drzwiami i oknami, telefon w dniu kiedy ogłoszenie zostało zamieszczona w internecie nie miał chwili odpoczynku. Samochód poszedł następnego dnia :))
ja przy zakupie auta, jezdząc po komisach słyszałem'' Panie a na co pan liczysz samochód ma juz 14lat'' to irytuje..
ja kupowalem dwa auta i oba pod domome sprzedawcy.
mężczyzna cieszy się dwa razy jak kupuje i jak sprzedaje samochód:)
Ja nigdy nie daje ceny do negocjacji i jeszcze nigdy nie obnizylem ceny bo wiem co sprzedaje 😃 jak ktoś pisze cena do negocjacji to dla mnie znaczy że coś ma do ukrycia i albo to zauważymy i obniży albo nie znajdziemy i nie będzie chciał zejść z ceny!
Auto czyste – owszem byle nie odpicowane, a jak już silnik jest świeżo umyty, to to już powinno być conajmniej podejrzane dla kupującego
Pojechałem kiedyś z tatą po samochód jakieś 200 km w jedna stronę. Gość zapewniał, że wszystko jest ok, w niezłym stanie i że auto jest godne polecenia. Pytałem go czy na pewno, bo jadę z daleka i się wkur… jak będzie coś nie tak. Gdy zajechaliśmy na miejsce okazało się, że turbo nawala, nie pali na jeden cylinder, szyba się nie opuszcza i zderzak jest w innym kolorze. Dobrze, że byłem z ojcem bo chyba by chłopa zatłukł. Na szczęście niedaleko, jakieś 50 km dalej nagraliśmy sobie drugi samochód który był w niezłym stanie i zakup się udał z tym, że tata wolałby tamten ze względu, że był kombi.
Miałem jeszcze taka historie z kupnem auta. Pojechałem do gościa obejrzeć auto. Wszystko było ok poza tym, że stukał wahacz. Samochód fajny, ładny. Jazda próbna wypadła pozytywnie i umówiłem się z gościem na następny dzień. Przyjechałem, jeszcze raz obejrzałem i kupiłem. Po przejechaniu 10 km padła turbina 🙁 Zadzwoniłem do poprzedniego właściciela i był naprawdę zdziwiony bo turbo wymieniał z tym, że na używane. Okazał się na tle uczciwy, że przyjechał po samochód i bez problemów oddał pieniądze. Szkoda tylko, bo autko było fajne i wygodne.
Najgorsze jest kiedy klient widzi, że jest naciskany.
Najgorsze jest też to kiedy sprzedawca obraża się na klienta, bo poświęcił mu czas, a nie kupił. Wtedy mamy pewność, że klient nie wróci.
Super odcinek.
Pozdrowienia.
jak miałem 15 lat sprzedałem focusa mk1 ojca. On mieszkał za granicą i nie miał czasu a pieniądze były potrzebne. Wystawiłem go na otomoto robiąc dobre zdjęcia i opis prawie że najtaniej z tych w b. dobrym stanie a to była full opcja z modyfikacjami. Przez 2 tygodnie nikt się nie odzywał aż zmieniłem cenę o tysiąc w górę i zaczęły się telefony.. Sam wszystko załatwiłem łącznie z urzędem i umowami mając pełnomocnictwo. Pamiętam zdziwienie kupującego jak zauważył ile mam lat. xD
Mnie irytuje kiedy podczas jazdy samochodem sprzedający demonstruje działanie elementów elektrycznych, kurde będę miał ochotę to sam se szybami poklikam lub nawiewem pobawie
w salonie Forda zapytałem o Fieste w konkretnej konfiguracji chodziło mi o ST kiedy zapytałem o cenę to pracujący tam sprzedawca zadał mi pytanie "a ile by Pan chciał zapłacić" byłem lekko zdezorientowany tym pytaniem ale koniec końców nie sprzedał mi tej Fiesty za 30 tysięcy które mu "zaproponowałem"
Ja mam taką rade … gdy kupujący daje nam worek pieniędzy za auto to lepiej podjechać z nim do banku i wpłacić je na swoje konto … mamy pewność ,że w pliku nie znajdziemy lewych banknotów. Rada z własnego doświadczenia
Pojechałem na oględziny "auto forumowe" perełka wśród innych aut… 150 km od miejsca zamieszkania. Wszystko miało być inaczej… co się okazało na miejscu podczas jazdy próbnej odpadł wydech… pod maską wszystko zalane olejem, wycieki w każdym miejscu. Środek, kierownica fotele lepiły się… wszędzie się walały puste kubki i śmieci po tym aucie. Auto z zewnątrz całe brudne. rdza podmalowana pędzlem. Czekanie na powrotny autobus do domu, cały dzień zmarnowany.
Drugi przykład to ukryty handlarz, co na miejscu się okazało po przejechaniu 100 km. Silnik po remoncie, ale żadnego dowodu na to nie było poza tym, że świece całe zalane w oleju..
ja nie boje się auta po domem sprzedawać to dobrze świadczy o sprzedawcy… nie rozumiem tego cykora…
ten samochód na stole to Fiat Multipla czy Fiat Panda?
Jechałem 300 km po VW Passata B6 200 kucy. Rzadko można trafić zadbany model w Polsce. To był jakiś KOMIS w Zamościu ( nie polecam tych rejonów). Przez telefon było wszystko cacy, igła, itd. Na miejscu okazało się że auto miało uderzenie w bok ( nawet drzwi równo nie potrafili włożyć). Ponadto książka serwisowa podrobiona. Sprawdziłem w salonie VW historię auta. Uprzejmy Pan popatrzył na zdjęcia Passata z ogłoszenia i szybko ustalił iż w modelu który chce kupić w tym roku produkcji były inne fotele I kierownica :-). Książka serwisowa skończyła się 3 lata wcześniej niż oferowana przez handlarza z komisu. Cały dzień zmarnowany nie mówiąc o tym iż trzy miesiące szukania tego modelu i niestety nic nie znalazłem. Wszystko bite albo zajechane jak koń po westernie. W komisie kilka ulic dalej stało ciekawe BMW e 90. Piękne felgi, czarny kolor. Po sprawdzeniu miernikiem grubości lakieru przeżyłem szok. Auto za 30 tyś zł i cały tył miał w przedziale 2500-3500 mikronów. Dla takich oszustów powinien być paragraf i wysokie kary.
Ja już kilka razy przy oglądaniu samochodu spotkałem się z tekstem sprzedającego "mówię panu 160/170 idzie, ostatnio … nie dam mu rady ze świateł" To trochę zniechęca. Czy to że jestem młody musi oznaczać że auto potrzebne mi jest do szaleństw?
a skad miales kartki na te umowy ??
A co zrobisz, kiedy sprzedajesz coś po naprawdę okazyjnej cenie, a kupujący zamiast się cieszyć, że zamiast wystawić na portalach ogłoszenie, z porządnym autem idziesz wprost do niego, to jeszcze cmoka, stęka i marudzi.
W taki sposób kupiłem na krótko SEATA.
Znajomy kupił sobie seata.
Pracował, jeździł seatem i generalnie sobie żył. Nagle niespodziewanie dostał zieloną kartę do USA. Kupił bilet na samolot i pierwotnie miał ten samochód postawić na parkingu, a klucze dać mi, żebym raz na trzy miesiące sie gdzieś przejechał i w zimie go odpalił z raz w tygodniu. Jednak po dłuższym namyśle, w zasadzie tuż przed wyjazdem, nabrał przekonania, że jednak sprzeda. No ale było za późno. Zdążył mi jedynie wystawić pełnomocnictwo i zostawić dokumenty.
Komu miałem sprzedać? Auto naprawdę dobre. Cena naprawdę atrakcyjna, wziałem brata i pojechaliśmy do kolegi, o którym słyszeliśmy że szuka auta, bo w jego pekł rozrząd i nie ma czym jeździć. Tak żeby nie skłamać, to cena stanowiła jakieś 70% ceny rynkowej. Właściciel trzepał kasiorkę w USA i w zasadzie ani mu się nie śpieszyło, ani się nie targował. Powiedział tak: Za ile sprzedaż, to będzie dobrze.
Cenę obniżyłem tak, że aż bałem się że właściciel będzie miał pretensję.
Przyjeżdżamy z bratem do niego tym seatem, a ten ogląda.
Oglądał pół godziny z zegarkiem w ręku, stale przy tym jęcząc, cmokając i powtarzając pod nosem : "No trochę się cykam, że będzie olej brał" , "No trochę się cykam… trochę się cykam"
W pewnej chwili poczułem się tak, jakbym ja do niego nie przyjechał z PRZYSŁUGĄ, za którą on powinien mi być długo, długo wdzięczny, tylko tak, jakbym tu przyjechał na żebry i od jego łaski zależałaby moja dalsza przyszłość. Patrzył na mnie, jakby miał nie kupić samochód, ale pożyczyć mi 20 000 zł. A samochód miał kupić za 7000 zł, gdzie ceny w ogłoszeniach zaczynały się od 11 000. Kiedy kolejny raz CMOKNĄŁ z miną jakiegoś męczennika , przywaliłem mu z pięści i się przewrócił . Brat popatrzył na mnie i powiedział tak: "Już 15 minut temu, chciałem to zrobić, ale myślałem że to Twój dobry kolega, więc nie chciałem ci zaszkodzić" Kiedy wsiadaliśmy do auta i odjeżdżaliśmy, męczennik wstał, otrzepał się i poszedł do domu.
W efekcie, seata zostawiłem sobie na dłużej i sprzedałem po jakimś roku, kiedy kolega już wracał do Polski.
Oczywiście "męczennika co się cyka" od tamtej pory nie widziałem. A za każdym razem kiedy z bratem przeglądam coś na facebooku i przypadkiem trafimy na jego profil (wspólni znajomi), to mój brat się śmieje, jak "cykacz" pięknie z butów wyleciał. Podobno miał 3 tygodnie spóchniętą dolną szczękę, a wszyscy myśleli, że wyrwał zęba i spuchł. Każdy go do dentysty wysyłał, a on miał zęby zdrowe.
No pół godziny menda łaziła, wszystko powyciągał, wszystko pootwierał, wszędzie zajrzał i mlaskał i stękał i jęczał. Może chciał ten samochód za darmo? Może chciał, żebym go poprosił i błagał?? MOże naprawdę mnie nie zrozumiał i myślał, ze ja przyszedłem pieniadze od niego pożyczyć?? Naprawdę patrzał na mnie, jakbym miał do niego ogromną prośbę, wymagającą niewiarygodnego poświęcenia i narażenia na niebezpieczeństwo żony i dziecka. 33 minuty minęły od momentu podejścia do auta, do momentu upadku bez butów na trawę. Dostał w ryj na własnym podwórku od własnego kolegi. Możecie sobie wyobrazić jak sie zachowywał.
dobrze sie Ciebie slucha, moglbys spokojnie pracowac w TV, pozdro powodzenia
EDIT: chociaz moze przy dzisiejszym poziomie telewizji lepiej zostac w internecie
sprzedam multiple tylko 1 bita.
Mi gościu przez telefon na temat Civica powiedział takie coś
"Niech sie Pan zastanawia czy bierze pan czy nie, bo już dwóch kolejnych klientów to auto oglądało"
Stwierdziłem, że trudno skoro mogą brać z miejsca to niech sprzeda komuś innemu. To z mordą wyskoczył, że byłem pierwszy i on chce mi sprzedać to auto bo ma szacunek do klienta.
Oczywiście okazało się, że klimatyzacja do nabicia, na tylnym zderzaku od strony kola zapasowego wiadro masy bitumicznej i wymieniony prawy klosz od lampy i prawe nadkole.
Oczywiście według Pana "to dobrze" ze klosz wymieniony xD
Ja nie cierpię jak coś kupuję tekstu o cenę typu "a ile dasz?", wtedy na starcie się odwracam na pięcie 😀
Sprzedawałem tylko trzy samochody ale zawsze opowiedziałem całą historię auta razem z datami ostatnich wymian, powiedziałem również co być może trzeba będzie wymienić, pokazałem jaki olej wlewam dając końcówkę na dolewkę. Od dwóch z tych trzech osób dostaję smsy z życzeniami świątecznymi. Dla mnie jest to większa satysfakcja niż jak bym miał zarobić kilka setek więcej.
Właśnie przyjeżdża do mnie pierwszy klient 😀 czekam za nim 😉
Fajny materiał ale bardzo zabolało mnie stwierdzenie Waldku o myciu silnika. Dbam o każde auto jakie posiadam, zarówno o to co widać jak i o to czego nie widać. Auta są serwisowane, na bieżąco (mechanika = moje hobby po godzinach), Silniki w moich samochodach są myte i czyste, właśnie dlatego m.in żeby w pore wykrywać każdy ewentualny wyciek, poza tym zakurzony i osmarowany motor mnie zwyczajnie brzydzi – dlaczego mam być traktowany jak potencjalny oszust??
Umówiliśmy się na jazdę próbną. Sprzedający usiadł od strony kierowcy, odpalił. Ja wsiadłem z drugiej strony, żeby się rozejrzeć.
-Czemu siadasz od strony pasażera?
-Bo Ty usiadłeś od kierowcy…
-A, bo byłem ciekaw, czy odpali xD
Akurat z "Bierze Pan czy nie, bo za chwilę przyjeżdża kto inny" zadziałało w moim przypadku. Przyjechał handlarz i chciał utargować cenę o 800zł niższą niż wystawiłem. Jak mu powiedziałem, że nie opuszczę więcej jak 200zł, a jak nie jest zainteresowany, to za 2godz mam innego chętnego, to zgodził się na te 200zł w kilka sekund.
Moto Doradca o nie multipla na stole!
nigdy w zyciu nie sprzedalbym multipli
Cześć, a to moje doświadczenie ze sprzedaży:
Przyjeżdża rodzinka oglądać samochód i po przywitaniu odrazu podają cenę jaka dadzą za samochód ale w sumie to zignorowałem i powiedziałem żeby oglądali pierw. Po kilku minutach zaproponowałem jazdę próbną, pojechałem ja i kupujący (3 osoby zostały ) wracamy po około 5 minutach i na asfalcie jakaś dziwna plama( miała różne kolory) ja zdziwiony bo przed sprzedażą auto było na serwisie jeszcze dziś jeździłem i żadnej plamy nie było. Kupujący chciał pojechać na stacje diagnostyczna wiec się zgodziłem i tym razem pojechaliśmy w 3 osoby( dwie nadal czekały same) niestety stacje były już zamknięte, wracamy a tam kolejna plama. Zostawiłem zapalone auto troszkę dalej żeby sprawdzić czy nadal coś ,,kapie,, za chwile pojawiła się tam kolejna plama. Zgłupiałem całkowicie, spuściłem trochę z ceny bi nie miałem pojęcia co to może być i w między czasie podłożyłem kartony pod auto, oni jak to zobaczyli nagle powiedzieli ze jadą oglądać jeszcze jedno auto ale powiedzieli żebym przygotował umowę. Po około 40 minutach zadzwonili ze kupią auto ale na zasadzie ze s umówie napiszemy ze sprzedaje auto na 2 dni żeby mogli sprawdzić co jest grane i jak wyjdzie co to mi oddadzą auto a ja im pieniądze, oczywiście nie zgodziłem się i dodałem ze ta plama jest jakaś podejrzana bo od tamtego czasu nic nie kapie spod auta. W słuchawce usłyszałem ,, zorientował się ze to rozlalismy,,
Ta historia nauczyła mnie ze nie powinienem umawiać się sam na sprzedaż samochodu.obstawiam ze jeśli zgodziłbym się sprzedać auto na dwa dni dostał bym jakiegoś składaka a nie swój samochód.
Nie dajce się nabrać na uczciwą rodzinkę.
Pozdrawiam
Szukałem ostatnio auta, w oko wpadł mi focus czarny ciemne szyby lade felgi. Pytam sprzedającego czy to jego auto jak blachy i czy jest coś do zrobienia. Pan odpowiada że auto ma 5 lat blacha berdzo ładna mechanika ok.
Na miejscu okazuje się że 5 lat to jeździł chłopak a on go kupił na handel pomalował i sprzedaje.
Na dzień dobry gość mnie okłamał przez telefon w kluczowych sprawach więc pojechaliśmy do domu. Jak kłamał od początku to co tam jeszcze mogło wyjść. Katastrofa.
Acha jeszcze powiedział że jak by powiedział że handluje to bym nie przyjechał….. Masakra
Jaka ładna niebieska multipla na stole xD przypadek?
Ja swojego nadal nie mogę sprzedać a bardzo mi zależy gdyz chciałbym jeździć już nowym. Pomocy😞 mam 19 lat i zarobiłem na nowe autko niestety stary samochód nie chce się sprzedać, co robić próbuje już 3 miesiące.
A ja właśnie bym zaproponował żeby kupujący dał cenę. Oczywiście my przedstawiamy swoją. I na zasadzie krakowskiego Targu uda się spotkać gdzieś w środku
TO SIE SPUZNILEM BO SPRZEDALEM WUZEK I PO ZAWODACH
Ile doliczyć do ceny auta żeby potem wyjść na plus przy negocjacjach? powiedzmy że wartość rynkowa auta jest np. 27 tysięcy